Z góry chciałabym przeprosić Was za to, że w liście brakuje polskich znaków.
Co do rozdziału... Mam nadzieję, ze Wam się spodoba :)
Nie przedłużając - miłego czytania !
___________________________________________________________
Las to miejsce z dala od ludzi. Można się w nim
uspokoić, przemyśleć parę spraw czy też po prostu cieszyć się naturą. Hermiona
szła ścieżką i myślała. Cieszyła się, że w krótce znów zobaczy Ginny, Harry’ego
i Weasley’ów. Usiadła na starym pniu. Kiedy tak wpatrywała się w dal, usłyszała
za sobą trzask. Obróciła się i zobaczyła, że z wysokości około trzech metrów spadł
na ziemię jakiś człowiek. Dziewczyna jak najszybciej podeszła do nieznajomego.
Z każdym krokiem przybliżającym ją do
niego odczuwała coraz większe ciepło. Jego aura wpływała na nią tak, że miała
wrażenie, że może mu ufać i zna go od dawna.
Podeszła
bliżej. Tajemniczą osobą był chłopak, który mógł mieć około siedemnastu lat.
Brązowe włosy w całkowitym nieładzie opadały na spocone czoło młodego
mężczyzny. Hermiona kucnęła przy nim, by móc sprawdzić oddech. Z chwilą, w
której go dotknęła, chłopak zaczął się budzić.
Jej oczy spotkały się ciemnymi, prawie
czarnymi tęczówkami nieznajomego. Hermiona znów poczuła to dziwne ciepło, ale o
wiele mocniejsze. Wstała i podała chłopakowi rękę, by mu pomóc. W momencie, gdy
ich dłonie się złączyły, jasne światło rozświetliło las. Blask wydobywał się z
miejsca, gdzie splatały się palce ich rąk. Oboje wpatrywali się chwilę w dziwne
światło. Znów spojrzeli sobie w oczy i puścili się, a jasność zniknęła.
-Co to było? – spytała wciąż
zszokowana Hermiona.
-To jest dość długa historia, Hermiono.
-Skąd ty…
-Skąd cię znam? To ma związek z tym dziwnym światłem. Może się przejdziemy? To naprawdę długa historia, a co najważniejsze, dotyczy ciebie.
-No dobrze… Powiesz mi chociaż kim jesteś?
-Nathaniel Howard, ale wolę Natt, bo Nathaniel jest za długie. – chłopak uśmiechnął się ukazując rząd białych zębów. – Wracając do tematu… Co wiesz o Atlantydzie?
- Atlantyda to mityczna kraina, która miała być miejscem istnienia rozwiniętej cywilizacji zniszczonej przez serię trzęsień ziemi i zatopionej przez wody morskie. Przez wieki próbowano ją odnaleźć-na próżno. –wyrecytowała Hermiona– Ale co to ma do rzeczy?
-Właśnie od tego zaczyna się ta historia. Atlantydy nigdy nie znaleziono, ponieważ są na nią nałożone starożytne zaklęcia- silniejsze nawet od tych, które chronią Hogwartu. Tak naprawdę tylko cztery osoby na Ziemi znają dokładne położenie Atlantydy, inni wiedzą jedynie, że jest gdzieś pod wodą. Ale o tym za chwilę. Atlantyda to miejsce, w którym żyje pewna grupa ludzi. Tak, żyje. – dodał widząc wzrok Hermiony. – Nikt nie wie w jaki sposób, ale to miejsce jest takie, jak każde inne na Ziemi. Ta sama przyroda, to samo powietrze. Żyjący tam ludzie należą do swego rodzaju stowarzyszenia, zwanego Wiozyl. Wszystkim przewodniczy Czterech Najwyższych. To właśnie oni znają dokładne położenie Atlantydy.
-Ale co to ma wspólnego ze mną?
-Spokojnie, mówiłem że to długa historia. – zaśmiał się Natt. – Hmm... Może usiądziemy? Widzę, że jesteś trochę zmęczona.
-Racja. – odwzajemniła uśmiech Hermiona.
-Więc…
-Nie zaczyna się zdania od „więc”! – przerwała mu śmiejąca się dziewczyna.
Nathaniel uśmiechnął się delikatnie. Chwilę później wznowił swoją opowieść.
-Raz na sześćdziesiąt siedem lat na Ziemi rodzi się człowiek, który jest w stanie w władać czterema żywiołami: wodą, ogniem, ziemią i powietrzem. Taki ktoś zwany jest Władcą Żywiołów albo po prostu Nadzwyczajnym. W tym samym dniu, o tej samej godzinie...,czyli dokładnie o tej samej porze, na Atlantydzie rodzi się hmm… odpowiednik tej osoby. Oboje dorastają w swoich krainach. Jedna osoba na Ziemi, druga na Atlantydzie. Jest tak, dopóki Nadzwyczajny nie dojrzeje na tyle, by poznać prawdę. Wtedy na Ziemię wysyłany jest jego odpowiednik z Atlantydy. Mirius – bo tak zwany jest właśnie odpowiednik Władcy – ma za zadanie opowiedzieć mu o wszystkim, wprowadzić go w temat, pomagać mu i pozostać przy nim do końca. Kiedy Nadzwyczajny kończy trening, który odbywa się na Atlantydzie, potrafi władać wszystkimi żywiołami i otrzymuje miano Najpotężniejszego Człowieka na Świecie. – chłopak dał jej chwilę na przyswojenie sobie tych informacji, po czym kontynuował. – Pewnie zastanawiasz się, w jaki sposób wybierany jest Władca? Otóż w jednej z komnat zamku znajdują się, takie jakby, przepowiednie, które mówią o dniu urodzin tej osoby. Poza tym, musi to być ktoś odważny, honorowy, oddany, a przed wszystkim inteligentny. Ktoś, kto ma wyjątkowe, najbardziej rozwinięte umiejętności . Ktoś, kto w danym roczniku jest najlepszy. Czterech Najwyższych obserwuje tę osobę przez cały czas, kiedy kształci się jej charakter. To Oni stwierdzają, kiedy Nadzwyczajny ma poznać prawdę i wtedy wysyłają Miriusa.
-Zaraz, zaraz… Czy chcesz mi powiedzieć, że to ja jestem tym Nadzwyczajnym? – spytała lekko zszokowana Hermiona.
-Tak… Muszę przyznać, że jesteś naprawdę inteligentna i spostrzegawcza. – puścił jej oczko. – Swoją drogą, myślę, że akurat w tym wypadku mamy do czynienia z Nadzwyczajną – uśmiechnął się Natt.
-To dość… szokująca informacja… Chwila… Daczego mam ci wierzyć?
-A dlaczego ze mną rozmawiasz mimo, że nic o mnie nie wiesz? Dlaczego czujesz się tak, jakbyś znała mnie od dawna?
-Dobra, wygrałeś – zaśmiała się dziewczyna. – Wiesz.. Dasz mi trochę czasu? Muszę sobie to wszystko poukładać w głowie.
-Jasne, nie ma problemu. Chodź, odprowadzę cię. Jest już prawie dziewiąta i twoi rodzice pewnie się matwią.
-O rany! Już ta godzina? Jak ten czas szybko minął…
-W dobrym towarzystwie czas zawsze szybko mija…
-To jest dość długa historia, Hermiono.
-Skąd ty…
-Skąd cię znam? To ma związek z tym dziwnym światłem. Może się przejdziemy? To naprawdę długa historia, a co najważniejsze, dotyczy ciebie.
-No dobrze… Powiesz mi chociaż kim jesteś?
-Nathaniel Howard, ale wolę Natt, bo Nathaniel jest za długie. – chłopak uśmiechnął się ukazując rząd białych zębów. – Wracając do tematu… Co wiesz o Atlantydzie?
- Atlantyda to mityczna kraina, która miała być miejscem istnienia rozwiniętej cywilizacji zniszczonej przez serię trzęsień ziemi i zatopionej przez wody morskie. Przez wieki próbowano ją odnaleźć-na próżno. –wyrecytowała Hermiona– Ale co to ma do rzeczy?
-Właśnie od tego zaczyna się ta historia. Atlantydy nigdy nie znaleziono, ponieważ są na nią nałożone starożytne zaklęcia- silniejsze nawet od tych, które chronią Hogwartu. Tak naprawdę tylko cztery osoby na Ziemi znają dokładne położenie Atlantydy, inni wiedzą jedynie, że jest gdzieś pod wodą. Ale o tym za chwilę. Atlantyda to miejsce, w którym żyje pewna grupa ludzi. Tak, żyje. – dodał widząc wzrok Hermiony. – Nikt nie wie w jaki sposób, ale to miejsce jest takie, jak każde inne na Ziemi. Ta sama przyroda, to samo powietrze. Żyjący tam ludzie należą do swego rodzaju stowarzyszenia, zwanego Wiozyl. Wszystkim przewodniczy Czterech Najwyższych. To właśnie oni znają dokładne położenie Atlantydy.
-Ale co to ma wspólnego ze mną?
-Spokojnie, mówiłem że to długa historia. – zaśmiał się Natt. – Hmm... Może usiądziemy? Widzę, że jesteś trochę zmęczona.
-Racja. – odwzajemniła uśmiech Hermiona.
-Więc…
-Nie zaczyna się zdania od „więc”! – przerwała mu śmiejąca się dziewczyna.
Nathaniel uśmiechnął się delikatnie. Chwilę później wznowił swoją opowieść.
-Raz na sześćdziesiąt siedem lat na Ziemi rodzi się człowiek, który jest w stanie w władać czterema żywiołami: wodą, ogniem, ziemią i powietrzem. Taki ktoś zwany jest Władcą Żywiołów albo po prostu Nadzwyczajnym. W tym samym dniu, o tej samej godzinie...,czyli dokładnie o tej samej porze, na Atlantydzie rodzi się hmm… odpowiednik tej osoby. Oboje dorastają w swoich krainach. Jedna osoba na Ziemi, druga na Atlantydzie. Jest tak, dopóki Nadzwyczajny nie dojrzeje na tyle, by poznać prawdę. Wtedy na Ziemię wysyłany jest jego odpowiednik z Atlantydy. Mirius – bo tak zwany jest właśnie odpowiednik Władcy – ma za zadanie opowiedzieć mu o wszystkim, wprowadzić go w temat, pomagać mu i pozostać przy nim do końca. Kiedy Nadzwyczajny kończy trening, który odbywa się na Atlantydzie, potrafi władać wszystkimi żywiołami i otrzymuje miano Najpotężniejszego Człowieka na Świecie. – chłopak dał jej chwilę na przyswojenie sobie tych informacji, po czym kontynuował. – Pewnie zastanawiasz się, w jaki sposób wybierany jest Władca? Otóż w jednej z komnat zamku znajdują się, takie jakby, przepowiednie, które mówią o dniu urodzin tej osoby. Poza tym, musi to być ktoś odważny, honorowy, oddany, a przed wszystkim inteligentny. Ktoś, kto ma wyjątkowe, najbardziej rozwinięte umiejętności . Ktoś, kto w danym roczniku jest najlepszy. Czterech Najwyższych obserwuje tę osobę przez cały czas, kiedy kształci się jej charakter. To Oni stwierdzają, kiedy Nadzwyczajny ma poznać prawdę i wtedy wysyłają Miriusa.
-Zaraz, zaraz… Czy chcesz mi powiedzieć, że to ja jestem tym Nadzwyczajnym? – spytała lekko zszokowana Hermiona.
-Tak… Muszę przyznać, że jesteś naprawdę inteligentna i spostrzegawcza. – puścił jej oczko. – Swoją drogą, myślę, że akurat w tym wypadku mamy do czynienia z Nadzwyczajną – uśmiechnął się Natt.
-To dość… szokująca informacja… Chwila… Daczego mam ci wierzyć?
-A dlaczego ze mną rozmawiasz mimo, że nic o mnie nie wiesz? Dlaczego czujesz się tak, jakbyś znała mnie od dawna?
-Dobra, wygrałeś – zaśmiała się dziewczyna. – Wiesz.. Dasz mi trochę czasu? Muszę sobie to wszystko poukładać w głowie.
-Jasne, nie ma problemu. Chodź, odprowadzę cię. Jest już prawie dziewiąta i twoi rodzice pewnie się matwią.
-O rany! Już ta godzina? Jak ten czas szybko minął…
-W dobrym towarzystwie czas zawsze szybko mija…
Hermiona zaczęła się śmiać, a po chwili dołączył do
niej Natt. Szli ścieżką w kierunku domu Hermiony. Każde z nich myślało o czymś
innym. Nie zorientowali się, kiedy od celu dzieliło ich tylko kilkadziesiąt
metrów.
-
Zobaczymy się jutro? – spytała Hermiona przerywając panującą ciszę.
- Jasne, – uśmiechnął się chłopak – jeżeli będziesz chciała porozmawiać to przyjdź do lasu, będę tam.
- Dobrze. I tego.. Dziękuję, że mnie odprowadziłeś.
- Nie ma sprawy. Dobranoc Hermiono – powiedział chłopak, po czym cmoknął ją w czoło.
- Dobranoc Natt. – odpowiedziała uśmiechnięta dziewczyna i ruszyła w kierunku swojego domu.
- Jasne, – uśmiechnął się chłopak – jeżeli będziesz chciała porozmawiać to przyjdź do lasu, będę tam.
- Dobrze. I tego.. Dziękuję, że mnie odprowadziłeś.
- Nie ma sprawy. Dobranoc Hermiono – powiedział chłopak, po czym cmoknął ją w czoło.
- Dobranoc Natt. – odpowiedziała uśmiechnięta dziewczyna i ruszyła w kierunku swojego domu.
Przystanęła na chwilę i obejrzała się za siebie, ale
chłopaka już nie było.
Kiedy
Hermiona weszła do domu zauważyła, że jej rodzice oglądają w salonie telewizję.
Nalała sobie trochę soku, zrobiła coś do jedzenia i usiadła na fotelu. Kiedy
już zjadła kolację, umyła swój talerz i poszła do pokoju. Ledwo weszła, a od
razu poszedł do niej Krzywołap. Pobawiła się z nim chwilę, po czym nasypała mu
trochę karmy i nalała wody. Następnie poszła się wykąpać i umyć. Po wyjściu z
łazienki dziewczyna położyła się do łóżka i przykryła swoją wełnianą kołderką.
Rozmyślała nad tym, co zdarzyło się tego dnia. Wtedy w jej głowie pojawił się
obraz uśmiechniętego Nathaniela. Westchnęła. Ten chłopak był niesamowity.
Spełniał wszystkie kryteria, jakie miała ustalone w głowie. Po prostu ideał. Ale
czy na pewno chciała z nim być? Czuła się przy nim wyjątkowa, wiedziała, że
może mu zaufać, potrafił ją rozśmieszyć... Zachowywali się jak przyjaciele. I
może lepiej, żeby tak pozostało? Chwilę później jej umysł zalała fala pytań. Co
on o niej sądzi? Czy traktuję ją jako przyjaciółkę, kogoś więcej, czy po prostu
zwykłą dziewczynę, której musiał wyjawić prawdę? Nie znała odpowiedzi na żadne
z nich. Zmęczona rozmyślaniami zapadła w krainę snów.
Noc
minęła jej spokojnie. Dziewczyna przeciągnęła się i spojrzała na zegarek. Była ósma
czterdzieści trzy. Hermiona zdziwiła się, ponieważ od dawna się tak nie
wyspała. Wstała z łóżka i poszła wykonać poranną toaletę. Po wyjściu z łazienki
ubrała zielone szorty i luźną, miętową bluzkę. Kiedy zeszła na dół jej rodziców
już nie było w domu. Weszła do kuchni i zauważyła małą karteczkę leżącą na
blacie.
Kochanie,
dzisiaj nie bedzie nas do pózna. Musimy jechac do Twojej babki, Margaret, poniewaz ciocia zadzwonila, ze jest z nia gorzej. Wiemy, ze za nia nie przepadasz, dlatego nie budzilismy Cie. Kolo wazonu leza pieniadze. Kup sobie za nie cos do jedzenia.
dzisiaj nie bedzie nas do pózna. Musimy jechac do Twojej babki, Margaret, poniewaz ciocia zadzwonila, ze jest z nia gorzej. Wiemy, ze za nia nie przepadasz, dlatego nie budzilismy Cie. Kolo wazonu leza pieniadze. Kup sobie za nie cos do jedzenia.
Mama i Tata
Na śniadanie Hermiona zrobiła sobie omlet. Najedzona
dziewczyna zasiadła na kanapie i oglądała telewizję. Jako że film, który
oglądała, znudził jej się, postanowiła pójść do swojego pokoju. Na biurku
zauważyła paczkę z jej podręcznikami. Dziewczyna wypakowała je i zaczęła
czytać. Nie zwróciła uwagi, kiedy minęła godzina trzynasta i w jej brzuchu
zaczęło burczeć. Zeszła do kuchni i wzięła pieniądze, które zostawili dla niej
rodzice. Obrała zielone baleriny i wyszła z domu. Postanowiła, że pójdzie do
swojego ulubionego bistro. Dziewczyna lubiła spacerować, więc nie przeszkadzało
jej, że droga do lokalu zajmie jej ponad dwadzieścia minut. W końcu dotarła na
miejsce. Podeszła do lady i poprosiła o zapiekankę. Po krótkim czasie otrzymała
swoje zamówienie.
Bistro
,,Słoneczny dzień” było lokalem z wyjątkowo miłym klimatem. Ściany pomieszczenia były
pomalowane żółtą farbą. Na suficie widniało słońce z promieniami docierającymi
do każdego kąta w pubu. Wzdłuż jednej ze ścian, pod oknami, ustawiony był blat,
a przy nim krzesełka – jeżeli ktoś przyszedł sam. W tle leciała miła dla ucha
muzyka.
Hermiona wzięła swoje zamówienie i ruszyła w
kierunku swojego ulubionego miejsca. Usiadła na końcu długiego blatu i zaczęła
jeść. W pewnym momencie poczuła, że ktoś złapał ją za ramię. Odwróciła się i
ujrzała blondyna, mającego około osiemnastu lat.
-No witaj maleńka. – powiedział z lubieżnym uśmiechem chłopak lustrując spojrzeniem jej ciało. – Co powiesz na mały spacerek? Naprzeciwko jest przytulny motelik, nie pożałujesz…
-Nie, dziękuję. Nie skorzystam z tej szalenie ciekawej okazji. – oznajmiła Hermiona umiejętnie ukrywając strach.
- Kotku, nie bądź taka. Wiem, że tego chcesz. Widzę, jak na mnie patrzysz – rzekł blondyn, po czym przejechał ręką po jej udzie.
- Zostaw mnie! – wysyczała, już nie na żarty, przerażona dziewczyna.
-Najpierw się zabawimy, laluniu. – powiedział chłopak, po czym bez krępacji chwycił ją za rękę i zaczął ciągnąć do wyjścia. Najtragiczniejszy w tej sytuacji był fakt, iż prawie nikt nie zwrócił uwagi na to, że jakiś chłopak wyciągnął ją siłą z lokalu. Prawie – bo całe zajście obserwował pewien brązowooki chłopak.
-No witaj maleńka. – powiedział z lubieżnym uśmiechem chłopak lustrując spojrzeniem jej ciało. – Co powiesz na mały spacerek? Naprzeciwko jest przytulny motelik, nie pożałujesz…
-Nie, dziękuję. Nie skorzystam z tej szalenie ciekawej okazji. – oznajmiła Hermiona umiejętnie ukrywając strach.
- Kotku, nie bądź taka. Wiem, że tego chcesz. Widzę, jak na mnie patrzysz – rzekł blondyn, po czym przejechał ręką po jej udzie.
- Zostaw mnie! – wysyczała, już nie na żarty, przerażona dziewczyna.
-Najpierw się zabawimy, laluniu. – powiedział chłopak, po czym bez krępacji chwycił ją za rękę i zaczął ciągnąć do wyjścia. Najtragiczniejszy w tej sytuacji był fakt, iż prawie nikt nie zwrócił uwagi na to, że jakiś chłopak wyciągnął ją siłą z lokalu. Prawie – bo całe zajście obserwował pewien brązowooki chłopak.
Ku jeszcze większemu przerażeniu dziewczyny, blondyn
nie szedł z nią w kierunku motelu, tylko do jakiejś ciemnej uliczki. Z jej oczu
zaczęły lecieć łzy. Kiedy już straciła nadzieję na ratunek, usłyszała głos.
- Ej, gościu! Odczep się od niej! –poczuła, jak uścisk chłopaka staje się silniejszy. Syknęła z bólu.
- A bo co ? Bo ty mi każesz, czarnuchu? Mam prawo się z nią zabawić! – zaśmiał się szaleńczo.
Kilka sekund później Hermiona zobaczyła jak jej wybawiciel podchodzi do blondyna i zadaje mu mocny cios w szczękę. Uderzenie było tak mocne, że napastnik upadł na chodnik.
- Dobrze się czujesz? Nic ci nie zrobił?
- Nie zdążył, dziękuję ci za ratunek. – spojrzała na swojego wybawcę i zaznała szoku. – Zabini? Blaise Zabini?
- Na Merlina! Granger, to ty? Nie poznałem cię w zielonym.. – oznajmił chłopak, po czym się uśmiechnął. Dziewczyna odwazajemniła uśmiech.
- Jeszcze raz dziękuję ci za pomoc. Gdyby nie ty… Nie wiem co by się stało.
- Nie ma za co. Nienawidzę braku szacunku do kobiet, a to, co ten kretyn zrobił podchodzi pod tę kategorię.
Dziewczyna zaśmiała się.
- Jak ci się odwdzięczę?
- Hmm.. Mam kilka pomysłów – uśmiechnął się Blaise ukazując rząd białych zębów.
- No słucham, to może być ciekawe – powiedziała rozbawiona dziewczyna.
- Po pierwsze: stawiasz mi kawę. A po drugie… W ramach rekompensaty wybaczysz mi te wszystkie wyzwiska. Co ty na to?
- Zgoda. –uśmiechnęła się szatynka. – Na kawę możemy iść jutro – jeśli masz czas. A co do punktu drugiego… Po tym, co dzisiaj dla mnie zrobiłeś, nie śmiałabym odmówić.
- Świetnie! To co, jutro o szesnastej koło stawu w parku?
- Jasne. No to do zobaczenia, pa.
- Cześć. – powiedział chłopak. Patrzył chwilę na dziewczynę odchodzącą w swoją stronę. ,, Jakie ona ma ładne oczy…” pomyślał Blaise, po czym ruszył w tylko sobie znanym kierunku.
- Ej, gościu! Odczep się od niej! –poczuła, jak uścisk chłopaka staje się silniejszy. Syknęła z bólu.
- A bo co ? Bo ty mi każesz, czarnuchu? Mam prawo się z nią zabawić! – zaśmiał się szaleńczo.
Kilka sekund później Hermiona zobaczyła jak jej wybawiciel podchodzi do blondyna i zadaje mu mocny cios w szczękę. Uderzenie było tak mocne, że napastnik upadł na chodnik.
- Dobrze się czujesz? Nic ci nie zrobił?
- Nie zdążył, dziękuję ci za ratunek. – spojrzała na swojego wybawcę i zaznała szoku. – Zabini? Blaise Zabini?
- Na Merlina! Granger, to ty? Nie poznałem cię w zielonym.. – oznajmił chłopak, po czym się uśmiechnął. Dziewczyna odwazajemniła uśmiech.
- Jeszcze raz dziękuję ci za pomoc. Gdyby nie ty… Nie wiem co by się stało.
- Nie ma za co. Nienawidzę braku szacunku do kobiet, a to, co ten kretyn zrobił podchodzi pod tę kategorię.
Dziewczyna zaśmiała się.
- Jak ci się odwdzięczę?
- Hmm.. Mam kilka pomysłów – uśmiechnął się Blaise ukazując rząd białych zębów.
- No słucham, to może być ciekawe – powiedziała rozbawiona dziewczyna.
- Po pierwsze: stawiasz mi kawę. A po drugie… W ramach rekompensaty wybaczysz mi te wszystkie wyzwiska. Co ty na to?
- Zgoda. –uśmiechnęła się szatynka. – Na kawę możemy iść jutro – jeśli masz czas. A co do punktu drugiego… Po tym, co dzisiaj dla mnie zrobiłeś, nie śmiałabym odmówić.
- Świetnie! To co, jutro o szesnastej koło stawu w parku?
- Jasne. No to do zobaczenia, pa.
- Cześć. – powiedział chłopak. Patrzył chwilę na dziewczynę odchodzącą w swoją stronę. ,, Jakie ona ma ładne oczy…” pomyślał Blaise, po czym ruszył w tylko sobie znanym kierunku.
Kiedy Hermiona wróciła do domu była już czternasta
piętnaście. Weszła do salonu i usiadła na kanapie. Koło niej leżał Krzywołap.
Pobawiła się z nim trochę i włączyła telewizję.
Około godziny piętnastej Hermiona postanowiła, że
chce spotkać się z Nathanielem. Ubrała ponownie zielone baleriny i ruszyła w
kierunku lasu. Szła powoli, delektując się ciszą. Nim spostrzegła, dotarła do
celu. Na jej ulubionym pniu siedział Natt. Wpatrywał się w dal. Dziewczyna
podeszła cicho do chłopaka.
-Cześć Natt! – krzyknęła mu do ucha.
-Kurcze, dziewczyno! Nie wrzeszcz tak! Chcesz żebym zawału dostał?
- Przepraszam, ja…
Nie skończyła zdania, ponieważ Natt widząc jej minę zaczął się śmiać. Po chwili do niego dołączyła. Trwali tak, dopóki się nie uspokoili.
- Co chciałaś? – spytał wreszcie chłopak.
- Porozmawiać. Pomyślałam, że możemy iść do mojego domu, bo rodzice są na podróży służbowej.
- Hmm, czemu nie. To idziemy?
- Jasne.
-Cześć Natt! – krzyknęła mu do ucha.
-Kurcze, dziewczyno! Nie wrzeszcz tak! Chcesz żebym zawału dostał?
- Przepraszam, ja…
Nie skończyła zdania, ponieważ Natt widząc jej minę zaczął się śmiać. Po chwili do niego dołączyła. Trwali tak, dopóki się nie uspokoili.
- Co chciałaś? – spytał wreszcie chłopak.
- Porozmawiać. Pomyślałam, że możemy iść do mojego domu, bo rodzice są na podróży służbowej.
- Hmm, czemu nie. To idziemy?
- Jasne.
Natt chwycił dziewczynę pod ramię i krok w krok
ruszyli w kierunku jej domu.
Bardzo oryginalny pomysł na opowiadanie ;)
OdpowiedzUsuńNa prawdę podoba mi się, jedyne zastrzeżenie jakie mam to ta niebieska czcionka z listów, nic nie widać i trudno jest ją przeczytać ;)
będę tu wpadać na kolejne rozdziały a tymczasem zapraszam do siebie na http://wspomnienia-smierciozercy.blogspot.com
pozdrawiam serdecznie Avad ka ;)
Zaprosiłaś mnie, więc jestem.
OdpowiedzUsuńZa początek może list Ginny w poprzednim rozdziale: emotikony strasznie mnie drażniły. No i cóż, akcja się dzieje przed 2000 rokiem, więc myślę, że w normalnym świecie nie były popularne, a co dopiero u czarodziejów, zwłaszcza czystej krwi.
Czcionka jest okej, ale lepiej byłoby, gdyby była czarna. Po prostu lepiej się czyta.
Mimo opisów rozdziały są trochę 'suche'. Brakuje mi emocji i opisów np. miejsc.
Pojawiały się powtórzenia.
Szablon mi się bardzo podoba. Jest taki subtelny.
Zapis dialogów mnie trochę 'odstrasza'. Chodzi mi o to:
"Co chciałaś? – spytał wreszcie chłopak.
- Porozmawiać. Pomyślałam, że możemy iść do mojego domu, bo rodzice są na podróży służbowej.
- Hmm, czemu nie. To idziemy?
- Jasne."
lepiej byłoby:
Co chciałaś? – spytał wreszcie chłopak.
- Porozmawiać - odparła z uśmiechem. - Pomyślałam, że możemy iść do mojego domu, bo rodzice są na podróży służbowej - zaproponowała Natt'owi.
- Hmm, czemu nie - zgodził się bez zastanowienia. - To idziemy?
- Jasne.
Ale poza tym ogólnie jest bardzo ciekawie i na pewno się mnie tak łatwo nie pozbędziesz.
Aaa, i lądujesz do 'obserwowanych'.
I jeszcze tak na przyszłość: jeśli będziesz kogoś prosić o pomoc w blogowaniu byłoby miło gdybyś skomentowała też jego pracę.
pozdrawaim, emersonn
potterowskie-co-nieco.blogspot.com
Czcionka jest czarna, tylko w tym szablonie wygląda na szary. xd
UsuńTwój komentarz zmotywował mnie, żebym sprawdziła kiedy została użyta pierwsza emotka.
OdpowiedzUsuń,,9 września 1982 roku o godzinie 11:44 profesor Scott Fahlman z Carnegie Mellon University użył popularnej buźki :-). "
Więcej informacji tutaj: http://www.students.pl/po-zajeciach/details/55667/Rocznica-uzycia-emotikona-Popularna-buzka-konczy-29-lat
Nie myśl sobie, że się wkurzyłam o ten komentarz - bo tak nie jest. Potrzebuję krytyki - tak jak każdy z resztą, więc bardzo dziękuję :)
A temat tej buźki mnie zaciekawił :D
Hej, hej :D Bardzo podoba mi się twoje opowiadanie, jest bardzo oryginalne. Ale to oznacza, że Hermiona zamieszka na tej całej Antltydzie, czy jakoś tak ? Ogółem mega mi się podoba, jest ciekawe. Będe wpadć częściej :D A kiedy pojawi się Draco ? Jeśli mogę wiedziec. Dobr pozdrawiam i zapraszam do siebie:
OdpowiedzUsuńhttp://dramione-innahistoria.blogspot.com
Draco pojawi się później... Wiele, wiele później.:D
Usuń