piątek, 23 sierpnia 2013

Rozdział 4.

Cześć! Oto rozdział czwarty.
Chciałabym sprostować sprawę, którą opisałam w przerywniku.
Rozmawiałam z mamą i powiedziała, że na razie tego nie zrobią, ale mam uważać.
Nie będę Was męczyć przed rozdziałem - zrobię to po :D
Sprawdzone tylko raz, niezbyt dokładnie.
Miłego czytania :P

PS. Jeżeli ktoś ma problem z przeczytaniem listu, to pod rozdziałem jest napisany w normalnej czcionce.
____________________________________________________________________


            Po długim i spokojnym śnie Hermiona otworzyła oczy. Podniosła się, a pewne rude stworzenie wskoczyło jej na kolana. Dziewczyna pogłaskała swojego kochanego kota.
            - Witaj Krzywołapku – powiedziała drapiąc go za uszkiem – jak ci się spało?
Jedyną odpowiedzią było miałczenie. Wstała i nakarmiła pupila, a następnie poszła wykonać poranną toaletę. Chwilę potem wyszła z łazienki i udała się w kierunku szafy. Ubrała krótkie, różowe spodenki z materiału i niebieską koszulkę. ,,Dzisiaj 31 lipca. Muszę wysłać Harry’emu prezent!” – pomyślała, po czym wzięła
książkę ,,Poradnik dobrego szukającego” i zeszła na dół.
            - Dzień dobry córeczko – powiedzieli państwo Granger.
            - Dzień dobry. – uśmiechnęła się.
            - Tutaj masz omlet czekoladowy. – rzekła jej mama – Nie pamiętam kiedy ostatni raz go robiłam… No więc smacznego, kochanie – powiedziała, po czym zaczęła rozwiązywać krzyżówkę.
Hermiona zjadła śniadanie z apetytem. Umyła talerz i spojrzała na książkę.
            - Gdzie jest jakiś papier ozdobny? – zapytała rodzicielki.
            - W szafce w salonie, a czemu pytasz?
            - Harry obchodzi dziś urodziny i chciałabym ładnie zapakować prezent.
            - Aha… Zaraz Ci go przyniosę. – powiedziała Jean i poszła do salonu. Po chwili wróciła z rolką papieru i folią. – Pomyślałam, że też się może przydać – uśmiechnęła się pani Granger i podniosła dłoń, w której trzymała folię.
            - Dziękuję mamo – rzekła dziewczyna, po czym zajęła się pakowaniem prezentu.
Kilka minut później oglądała efekt swojej pracy. Nie zapomniała również o życzeniach dla jubilata, więc zabrała się za pisanie listu.

Kochany Harry,
wszystkiego najlepszego z okazji Twoich szesnastych urodzin. Sto lat, sto lat! Chciałabym zyczyc Ci zdrowia, szczescia i miłosci – która pomoze zapomniec Ci o tym, w jakich czasach zyjemy. Po tym wszystkim zasługujesz na odpoczynek.
        Mam nadzieje, ze prezent Ci sie podoba. Z ciekawosci przejrza
łam te ksiazke i doszłam do wniosku, ze na pewno Cie zainteresuje.
        Ciesze sie, ze wkr
ótce sie zobaczymy. Przyjezdzm do Weasley’ów juz w poniedzialek -12 lipca, by reszte wakacji spedzic z Wami.
Kocham Cie Harry i jeszcze raz zycze Ci wszystkiego najlepszego.
Hermiona

Przeczytała wiadomość kilka razy i włożyła ją do koperty. Następnie przykleiła ją klejem do paczki i całość owinęła folią. Później używając wstążki zrobiła kokardę. Prezent był gotowy. Hermiona zawołała swoją sowę, Ellę*, i przymocowała pakunek do jej nóżek.
            - Do Harry’ego – powiedziała do zwierzątka i nim się obejrzała, stworzenia nie było już widać.
Reszta dnia minęła Hermionie w zastraszającym tempie. Pomogła mamie w sprzątaniu domu, zrobiły razem obiad. Później szatynka postanowiła zrobić porządek w swoim pokoju. Wyciągnęła wszystko z kufra. Wyrzuciła stare pergaminy, połamane pióra… Odkurzyła i wyczyściła całą skrzynię, po czym ustawiła ją pod ścianą. Zawartość kufra ułożyła na szafce. Następnie sprzątała regały. I tak spędziła czas. Kiedy spojrzała na zegarek, otworzyła szeroko buzię. Była godzina 15:15. Szybko poukładała to, co rozrzuciła i poszła do łazienki się odświeżyć. Chwilę zastanawiała się co założyć, lecz w końcu zdecydowała się na białą, luźną bluzkę z napisem „U make me smile” i czarne szorty. Zeszła na dół i zjadła parówkę, którą wyciągnęła z lodówki. Podeszła do swoich rodziców, którzy oglądali jakiś film.
            - Idę do parku – powiedziała.
            - Dobrze – odpowiedzieli równo państwo Granger.
Cała trójka parsknęła śmiechem. Chwilę potem Hermiona ubrała czarne baleriny. Włożyła do buzi gumę truskawkową i wyszła z domu. Skierowała się w kierunku parku. Po około piętnastu minutach dotarła do celu. Spojrzała na zegarek, który miała na ręce. Była 15:55. Zdążyła. Ruszyła w kierunku stawu, oddalonego od niej sto metrów. Kiedy podeszła, zauważyła ze Blaise na nią czeka.
            - Witaj, to dla ciebie – powiedział chłopak i dał jej ładnego, niebieskiego kwiatka. Hermiona nie byłaby sobą, gdyby nie wiedziała, jaki to gatunek. A był to rozwar.
            - Cześć. Dziękuję, jest śliczny – powiedziała uśmiechnięta. – To co robimy?
            - Pragnę ci przypomnieć, że wisisz mi kawę – oznajmił poważnym tonem, lecz po chwili szczerzył się do niej ukazując rząd błyszczących zębów. Hermiona zaśmiała się, a Blaise dołączył do niej parę sekund później.
Ruszyli w kierunku małej kawiarenki, znajdującej się zaraz przy parku. Po kilku minutach doszli do celu. Podeszli do stolika w kącie. Blaise, jak na dżentelmena przystało, odsunął koleżance krzesło.
            - Co chcesz? – zapytał brunet – Mają tu dobre Cappuccino, Espresso i…
            - Oj nie mój drogi! – przerwała mu uśmiechnięta Hermiona – To ja dzisiaj stawiam, zapomniałeś? Więc co zamawiasz?
            - Po pierwsze, koleżanko ty moja, nie zaczyna się zdania od „więc” – zdołał usłyszeć od wesołej dziewczyny krótkie „a weź spadaj”, i nie zważając na to ,kontynuował – Po drugie, poproszę Chococino – oznajmił uśmiechnięty.
            - Tak jest, paniczu – rzekła Hermiona, przy czym teatralnie się skłoniła.
Oboje się roześmiali. Po chwili szatynka wróciła do stolika z dwoma kubkami z napisem „chococino <3”.
            - Fajne kubki – zachichotał Blaise – Mogę cię o coś spytać? – powiedział poważniejszym tonem.
            - Pewnie, o co chodzi?
            - W jaki sposób dowiedziałaś się, że jesteś czarownicą?
            - Cóż… Kiedy miałam jedenaście lat w moim domu pojawił się Dumbledore. Dał mi list, z którego wynikało, że zostałam przyjęta do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. To brzmiało naprawdę irracjonalnie. Ale kiedy dyrektor wszystko nam wytłumaczył ucieszyłam się.
I tak minęło im spotkanie. Mówili o sobie, poznawali się nawzajem. Blaise opowiedział jej o swojej matce i o tym, jak wygląda jego życie.
Po pewnym czasie, który minął niczym chwila, Hermiona spojrzała na zegarek. Była już 17:32.
- Na Merlina… Blaise, ja muszę już iść. Na osiemnastą umówiłam się z przyjacielem.
- Nic nie szkodzi… Akurat chciałem mówić, że matka oczekuje mnie o osiemnastej – stwierdził brunet. – Może spotkamy się jutro? – spytał, kiedy już wyszli z lokalu.
- Z wielką chęcią. – oznajmiła Hermiona uśmiechając się.
- To o piętnastej w tym samym miejscu?
- Jasne, do zobaczenia – powiedziała.
- Tak… Cześć – wyszeptał jej do ucha Zabini, po czym pocałował ją w policzek.
Hermiona stała osłupiała. Patrzyła na odchodzącego chłopaka. Dotknęła palcami miejsca, które przed chwilą zaliczyło bliższy kontakt z ustami bruneta. Po chwili odwróciła się i popędziła w kierunku domu.
            Dotarła do celu o 17:49. Zostało jej kilka minut, więc weszła na chwile do domu, aby poinformować rodziców, ze zaraz znów wychodzi. Parę minut przed umówioną godziną wyszła z domu i zobaczyła zbliżającego się Nathaniela.
            -Witaj siostrzyczko! - krzyknął z daleka.
            - Cześć głupku! – powiedziała Hermiona, po czym przytuliła swojego przyjaciela.- Co tam?
            - Świetnie! A jak u ciebie?
            - Dobrze – uśmiechnęła się szeroko. – Idziemy do lasu?
            - Jasne, właśnie chciałem to zaproponować. – powiedział i podszedł do dziewczyny. - Moja mała siostrzyczka – rzekł tonem, którym normalnie ludzie zwracają się do dzieci i pogłaskał ją po głowie. Chwilę później uciekał przed goniącą go Hermioną.
            Śmiejąc się dobiegli do lasku. Doszli do ławeczki i usiedli na niej.
            - Hermiono…
            - Hmm?
            - Mam coś dla ciebie – powiedział Natt, po czym wyjął małe, brązowe pudełeczko i dał je Hermionie. – Otwórz je.
            - O słodki Godryku…
Tylko tyle była w stanie wykrztusić dziewczyna. W pudełeczku znajdowała się bransoletka zrobiona ze złota. Zawieszka była w kształcie siedmioramiennej gwiazdy. Widniał na niej napis ,,with you forever”.
            - Jeżeli coś się stanie, będziesz w niebezpieczeństwie lub po prostu najdzie cię chęć na rozmowę – chwyć gwiazdę i pomyśl o mnie. Zjawię się najszybciej jak będę mógł. Tylko pamiętaj, żeby nigdy jej nie ściągać.
            -Natt… Ja… Nie wiem co powiedzieć – wydukała. – Dziękuję Ci! – powiedziała i rzuciła się chłopakowi na szyję. – Dziękuję, dziękuję, dziękuję – pocałowała go w policzek.
            - Uspokój się dziewczyno! – wycedził między salwami śmiechu – Nie ma za co, naprawdę! – kiedy udało mu się uspokoić, kontynuował – Powiedzmy, że chcę, żeby moja mała siostrzyczka zawsze była bezpieczna i wiedziała, że zawsze z nią będę. – uśmiechnął się.
            - I tak ci dziękuję – zakomunikowała Hermiona. – A tak poza tym to jaka mała siostrzyczka? Przecież my się urodziliśmy w tym samym czasie! – krzyknęła zaśmiewając się Natta, który miał minę, jakby nie wiedział co robi i gdzie jest.
            - Ty zawsze będziesz dla mnie moją małą, kochaną, nieco złośliwą siostrzyczką… - wyszczerzył w uśmiechu swoje białe zęby.
            - Ja ci dam złośliwą! – zagroziła, po czym bez ostrzeżenia zaczęła łaskotać przyjaciela. Chłopak padł na ziemię ze śmiechu. Chwilę później na jego miejscu leżała turlająca się Hermiona. Po kilku minutach wyczerpali swoje siły.
            - Skąd wiedziałaś, że mam łaskotki? – przerwał trwającą ciszę Natt.
            - Nie wiedziałam – zaśmiała się. – Ja mam, więc sprawdziłam, czy ty też. Wynik testu – pozytywny!
            - Pss… Ja się tak nie bawię – oznajmił chłopak tonem obrażonego dziecka, próbując wypowiedzieć to zdanie z całkowitą powagą. Raczej mu nie wyszło, bo kilka sekund później wraz z Hermioną śmiał się po raz kolejny.
            - Może już wracajmy ? – zaproponowała szatynka.
            - Myślę, że to dobry pomysł. – odpowiedział Nathaniel.
Poszli w kierunku domu dziewczyny. Między nimi panowała cisza. Nie taka nurtująca. Była to przyjemna cisza. Po kilku minutach doszli na miejsce.
            -Widzimy się jutro? – zapytała Hermiona.
            - Jasne! To o której?
            - Może o tej samej porze?
            - Dobrze – powiedział chłopak. – To dobranoc siostrzyczko.
            - Dobranoc Natt… I jeszcze raz dziękuję za prezent. – przytuliła go i przeszła przez ogród, by wejść do domu.


W taki sam sposób wyglądało kolejne jedenaście wakacji. Hermiona codziennie o piętnastej spotykała się z Blaise’m, a o osiemnastej z Nathanielem. W domu posprzątała do końca swój pokój i spakowała kufer.
Nastał jedenasty lipca. Jutro miała spotkać się ze swoimi przyjaciółmi. Przez cały dzień chodziła radosna. Zbliżała się pora spotkania z Zabinim, więc Hermiona ruszyła w kierunku parku. Kiedy doszła na miejsce chłopaka jeszcze nie było. Usiadła na ławce i wpatrywała się niewidzącym wzrokiem w staw.


*Ella – sowa Hermiony. Doszłam do wniosku, że na pewno musiała w jakiś sposób wysyłać listy do Harry’ego i Rona (w drugiej części Zgredek przechwytywał sowy z listami do Pottera, więc Hermiona musiała mieć takie zwierzątko). W końcu państwo Granger też jakoś wysyłali jej listy, kiedy była w Hogwarcie, no nie? J




Dla tych, którzy nie doczytali się listu Hermiony do Harry’ego:
Kochany Harry,
wszystkiego najlepszego z okazji Twoich szesnastych urodzin. Sto lat, sto lat! Chciałabym życzyć Ci zdrowia, szczęścia i miłości – która pomoże zapomnieć Ci o tym, w jakich czasach żyjemy. Po tym wszystkim zasługujesz na odpoczynek.
            Mam nadzieje, ze prezent Ci się podoba. Z ciekawości przejrzałam te książkę i doszłam do wniosku, ze na pewno Cię zainteresuje.
            Cieszę się, ze wkrótce się zobaczymy. Przyjeżdżam do Weasley’ów już w poniedziałek -12 lipca, by resztę wakacji spędzić z Wami.
Kocham Cię Harry i jeszcze raz życzę Ci wszystkiego najlepszego.
Hermiona


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Teraz kilka słów: 
Pewnie znaleźliście kilka powtórzeń... Piszę o  tym ponieważ również je znalazłam, ale celowo ich nie zmieniłam. 
Jeśli znajdziecie jakieś ważniejsze błędy (literówki, orty itp) to napiszcie.

Za wszelką krytykę będę wdzięczna :)

10 komentarzy:

  1. Witam :D
    No i ow yeach, pierwsza :P
    No więc co do rozdziału wyszedł Ci naprawdę fajnie :) Bardzo mi się spodobała postawa Blaise'a widać, że stara się dziewczynie dogodzić i... o ile się nie mylę... Chyba ma coś do Mionki :P
    Szczerze, to jeszcze nie spotkałam się z paringiem Hermion x Blaise, ale mogłoby wyjść coś z tego naprawdę ciekawego ;)
    Czcionka, która posłużyłaś się do napisania listu jest śliczna, musisz mi zdradzić jak się nazywa ;) Mam nadzieję, że powiesz :D Ja zazwyczaj używam Monotype Corsiva, ale ta też jest piękna :)
    No i kwiatek również *.* Ten niebieski kolor mną wstrząsnął pozytywnie :D Lubie takie wyraziste odcienie :)
    Jeszcze raz, świetny rozdział i szczerze to żadnych błędów nie znalazłam. Przynajmniej ja nie :D

    Powodzenia w dalszym pisaniu i życzę weny ! :)

    Pozdrawiam !

    ~ Pure - Blood Princess

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcionka to ,,French Script MT".
      Nie wiem czy jest we wszystkich wersjach Worda, więc dodam, że ja mam z 3003 i 2010 roku. Rozdziały piszę w '10. :)

      Usuń
  2. W sumie to tylko moge przyczepić się do rozmowy Blaise'a z Mioną, dla mnie to trochę za krótko. Ale to tylko w moim odczuciu. Więcej błędów nie wyłapałam, no może kilka literówek :D
    Poza tym mi się bardzo rozdział podoba *.*
    Ja na miejscu Hermiony wolałabym słonecznika, ale ten kwiatek też jest okej :)
    Pozdraweaim i życzę weny, em.
    potterowskie-co-nieco.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam o słoneczniku, ale one są takie hm.. nie mogę znaleźć słowa, ale chodzi mi o to, że słoneczniki są często jako prezent i wgl.
      A ten kwiatek nie dość, że ładny, to jeszcze oryginalny i w moim ulubionym kolorze :)

      Usuń
  3. Ale zasrane O.o
    Spotkałam się już z dużą ilością blogów o tej tematyce, ale ty sprawiłaś, że ptak o pięknych skrzydłach, którego zwykli śmiertelnicy nazywają "paw" chciał wylecieć mi z buzi. Jesteś beznadziejna jak kaczuszka do kąpieli w wannie bez wody, z której spuszczono powietrze. Szablon jest bardzo asymetryczny.
    Operka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krytyka jest ok, bo pozwala się rozwinąć, ale wypadałoby chociaż uzasadnić, dlaczego tak sądzisz .

      Usuń
    2. Nie wiem... nie czytałam. Po prostu miałam głęboką potrzebę coś zhejtować :)

      Usuń
    3. Powód mnie rozśmieszył, nie ma co :D
      Chcę tylko, żebyś wiedziała, że nie czułam się najlepiej, kiedy przeczytałam ten komentarz.
      Ale się nie gniewam :P

      Usuń
  4. Witam znów !
    Chciałam tylko napisać, że zostałaś u mnie nominowana do The Versatile Blogger :)
    Szczegóły u mnie ! :)

    http://dracohermione-love-can-be-magical.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

ZGODNOŚĆ Z KANONEM

Moja historia jest zgodna z pierwszymi pięcioma tomami ,,Harry'ego Pottera".
Na przykład: charakter i szczegółowy opis Blaise'a Zabiniego poznajemy dopiero w książce ,,Harry Potter i Książę Półkrwi", więc jedyne, co wcześniej było o nim wiadomo to fakt, że jest czarnoskórym brunetem, który trafił do Slytherinu.
Chciałabym podkreślić, że wszystko, co się dzieje przed szóstym tomem opowieści o młodym czarodzieju, zgadza się z kanonem.
Można powiedzieć, że według mojej historii saga kończy się na piątym tomie, a to co piszę, jest jego kontynuacją.

Akcja mojego opowiadania rozpoczyna się pod koniec lipca, przed szóstym rokiem nauki w Hogwarcie.